PTU - Polskie Towarzystwo Urologiczne

LISTY DO REDAKCJI
Artykuł opublikowany w Urologii Polskiej 1990/43/2.

autorzy

DO REDAKCJI ?UROLOGII POLSKIEJ"

Praca Waldemara Różańskiego i wsp. pt. ?Próby uwidocznienia włókien ma­cierzy organicznej kamieni moczowych w wyniku chemiolizy in vitro przy pomocy preparatów fitolizyna i rubiolizyna" (Urol. Pol. 1989, 41, 97) wzbudza poważne wątpliwości metodologiczne.

1.Autorzy przyjmują milcząco założenie, że rubiolizyna i fitolizyna rozpusz­ czają in vitro kamienie moczowe, nie próbując wysunąć jakiejkolwiek hipotezy dla uzasadnienia, na podstawie jakiego działania chemicznego proces ten miałby prze­ biegać. Założenie to, oględnie mówiąc, trzeba określić jako bardzo śmiałe. Jak dotąd urolodzy są zgodni, że żadne środki roślinne nie rozpuszczają in vitro ani in vivo kamieni moczowych.

2.?Dowód" przeprowadzili wykazując, że kamienie poddane dobowemu mie­ szaniu w roztworze rubiolizyny lub fitolizyny traciły kilka, niektóre nawet kilka­ naście % ciężaru. Narzuca się oczywisty wymóg powtórzenia tego doświadczenia z czystą wodą, wodociągową czy destylowaną. Dobowe mieszanie z płynem praw­ dopodobnie wypłukuje mechanicznie fragmenty luźniej wbudowane w kamień i efekt z wodą będzie najprawdopodobniej ten sam, co z fitolizyną i rubiolizyną.

3.Autorzy przyjmują milcząco drugie założenia, mianowicie że rubiolizyna i fitolizyna nie ulegają w ustroju ludzkim metabolizacji i w niezmienionej postaci przechodzą z przewodu pokarmowego do krwi, a następnie przez nerki do moczu tak, że w drogach moczowych mogą wywrzeć swe działanie rozpuszczające na

kamienie. Słuszność tego założenia jest bardzo wątpliwa, trudno nawet wyobrazić sobie sposób sprawdzenia go. Gdyby istniała jakaś hipoteza, który składnik tych środków rozpuszcza kamienie, możnaby go poszukiwać w moczu, ale hipoteza taka nie istnieje. Należy wyrazić uznanie autorom za to, że powstrzymali się od propo­ zycji wprowadzenia rubiolizyny lub fitolizyny przez cewnik moczowodowy lub przetokę nerkową do miedniczki, co byłoby tylko prostą konsekwencją ich prze­ konania o właściwościach chemiolitycznych tych substancji.

Na szczęście, ?Urologii Polskiej" nie czytają chorzy na kamicę, ani dysponenci funduszy przeznaczonych w Polsce na lecznictwo. Pierwsi z miejsca uwierzyliby w ?dowody" zawarte w wymienionej pracy i zażądaliby od nas leczenia fitolizyną i rubiolizyną, odmawiając zgody na jakiekolwiek leczenie zabiegowe. Drudzy od­mówiliby funduszy na aparaturę do PCNL i ESWL ? jak wiadomo ? bardzo drogą, skoro można niemal bezpłatnie, a tak skutecznie leczyć preparatami zioło­wymi.

Zastanawia tylko, czy naprawdę konieczna była nowoczesna aparatura ba­dawcza, którą posłużyli się autorzy, aby ?udowodnić" od dawna znane, z gruntu błędne tezy ziołolecznictwa. Nie ma bowiem, prócz nadwornych urologów firmy Hoyer, wytwarzającej i nahalnie reklamującej leki ziołowe, a przy tym znanego sponsora kongresów, sympozjów i czasopism, żadnego poważnego lekarza tej spe­cjalności, któryby wierzył w rozpuszczanie kamieni moczowych lekami roślinnymi i w praktyce je stosował. Jerzy Zieliński

DO REDAKCJI ?UROLOGII POLSKIEJ"

Odpowiadając na list Pana Profesora Zielińskiego dotyczący pracy pt.: ?Próby uwidocznienia włókien macierzy organicznej kamieni moczowych w wyniku che­miolizy in vitro przy pomocy preparatów fitolizyna i rubiolizyna" pragnę wy­jaśnić, że cel pracy został jasno określony i napewno nie było nim udowodnienie chemiolitycznego działania zastosowanych preparatów a jedynie uwidocznienie włó­kien macierzy organicznej kamieni moczowych. Autor listu w punktach 1 i 3 uży­wa określenia ?Autorzy przyjmują milcząco założenie, że rubiolizyna i fitolizyna itd.". Pragnę wyjaśnić, że nasze założenia zostały jasno sprecyzowane. Co do uwa­gi Pana Profesora Zielińskiego o zastosowaniu wody wodociągowej lub destylo­wanej, to wydawało nam się słuszniejsze użycie roztworów z wymienionych pre­paratów chociażby dlatego, że są one stosowane przez wielu lekarzy. Ponadto Gomuła A. w 1980, 135, 33, 1, 7 w Urologii Polskiej zamieścił doniesienie pt,: ?Metoda oceny skuteczności działania preparatów rozpuszczających złogi dróg mo­czowych", gdzie ocenił powierzchnie złogów w podobny do naszego sposobu. To, co Pan Profesor określa wypłukiwaniem drobnych luźnych cząstek z powierzchni złogów ja nazwałem chemiolizą. Czynię to dlatego,, że poddane napylaniu części złogów w stosunku do których nie stosowano chemiolizy, w napylarce próżniowej nie gubiły drobnych cząstek z powierzchni, w innym przypadku ich obrazy byłyby takie same lub bardzo podobne do złogów poddanych chemiolizie. Nigdzie w mo­jej pracy nie zamieściłem zdania reklamującego preparaty ziołowe i zachęcającego do ich stosowania, dlatego też nie rozumiem sugestii Pana Profesora Zielińskiego

4.reklamie wymienionych preparatów. Również nie próbuję podejmować dyskusji nad ich skutecznym działaniem po przejściu przez organizm ludzki. Kontynuując myśl Pana Profesora o możliwości wypłukiwania drobnych złogów z dróg moczo­ wych po ESWL to jest to logiczne, że obecnie znane preparaty ziołowe nie są

5.nie będą do tych celów stosowane, w takiej formie jaką proponuje Profesor Zieliński ? to znaczy przez podawanie ich bezpośrednio przez cewnik do układu moczowego. Jednak uwaga Pana Profesora nie jest pozbawiona sensu, bowiem są prowadzone prace, gdzie do tych celów stosuje się NaHCO3 i Tromethamine (THAM-E) ? (Stephen P. Dretler. The role of chemolysis in stone management. J. Urol., 1987, 137, 4, 2, 290 A).

Nie mogę zgodzić się z Panem Profesorem Zielińskim w sprawie stosowania kosztownych badań do oceny budowy kamieni moczowych. Hesse A., Miersch W. D., w Intern. Urol. Nephrol., 1989, 21, 3, 257 zamieścili doniesienie pt.: ?Special aspects of stone composition and aetiology of different typs of urinary calculi", gdzie zamieszczają dane o tym, jakim zmianom ulegają metody badań złogów moczowych w RFN. Wydaje się, że przy obecnych metodach leczenia kamicy ta­kich jak PCNL i ESWL będzie konieczne prowadzenie analizy krystalograficznej kruszonych złogów. Wynika to z logicznego myślenia, że krusząc ciało o budowie krystalicznej należy do jego badania użyć metod stosowanych w krystalografii. Myślę, że badania nad kamicą moczową nie zostaną zamknięte na etapie leczenia przy pomocy PCNL i ESWL, a kosztowne badania labolatoryjne będzie można nadal prowadzić nawet, jeśli trzeba będzie je wykonywać w innych ośrodkach niż akademie medyczne.

Korzystając z możliwości zamieszczenia tego listu na łamach Urologii Polskiej pragnę podziękować Panu Profesorowi Zielińskiemu za wnikliwą ocenę moich prac. Proszę o sprostowanie zauważonego przez Pana Profesora Zielińskiego błędu. Błędnie podano nazwę węglanu wapnia nazywając go Fetecytem, nazwa prawidło­wa Vaterite.

Nadmieniam, że błędną nazwę podano w Zespole Rentgenografii i Krystalo­chemii Instytutu Chemii Ogólnej Politechniki Łódzkiej. Błąd ten dotyczy prac: ?Próby uwidocznienia włókien macierzy organicznej kamieni moczowych w wyni­ku chemiolizy in vitro przy pomocy preparatów fitolizyna i rubiolizyna", Urol. Pol., 1989, 42, 7 oraz pracy pt.: ?Oznaczanie budowy krystalicznej kamieni moczo­wych przy pomocy dyfraktometru rentgenowskiego", Urol. Pol., 1988, 41, 4, 257. W tym miejscu pragnę za zaistniały błąd przeprosić kolegów czytających moje doniesienia.

Nadmieniam, że podane w naszych publikacjach dane o budowie krystalicznej kamieni moczowych czerpaliśmy z Inorganic index z roku 1970. Joint Committee On Powder Diffraction Standards. 1845 Walnut Street. Philadelphia 19103.

Łączę wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia dla Pana prof. Zielińskiego i Redaktora Naczelnego ?Urologii Polskiej".

Waldemar Różański